ZARABIANIE PRZEZ INTERNET

Na blogu skupiam się na tematach związanych z oszczędzaniem. Warto jednak napisać czasem też coś o zarabianiu. Rozmawiałem ostatnio z doradcą w Lion`s Banku. Gościu roztaczał przede mną wizje sporych zysków na różnych funduszach i strukturach z wodotryskami. Ten etap życia mam już szczęśliwie za sobą. Ta rozmowa nie była jednak zupełnie bezsensowna. W toku spotkania uzmysłowiłem sobie, że istotą mojego oszczędzania pieniędzy w bankach jest ochrona kapitału. Taka jest moja strategia i tak ma być. Nie ryzykowne inwestowanie, ale plan minimum – może nie zyskam ponad inflację, ale przynajmniej nie stracę.

Na blogu pokazuję, że całkiem sporo można wycisnąć dzięki różnym prostym oszczędnościom zastosowanym w naszym gospodarstwie domowym.

Dziś trochę napiszę o wydawałoby się bardzo zgranym temacie – zarabianiu przez Internet. Tematem zainteresowałem się w 2006 r. Trochę potrwało zanim to wszystko przetrawiłem i zająłem się tym w praktyce. To było w 2009 r. Prowadziłem wtedy kilkadziesiąt blogów (tak, da się) i powrzucałem na nie reklamy Google AdSense. Parę miesięcy czekałem na pierwszą wypłatę (kilkaset złotych), ale była to dla mnie duża satysfakcja.

Potem przyszła pora na różne eksperymenty z klikaniem w reklamy i z surfbarami (nie polecam) oraz z programami partnerskimi (niektóre polecam).

Wraz z rozwojem blogów pojawiły się propozycje współpracy z firm. Większość takich propozycji odrzucam, bo nie warto się w nie nawet wczytać. Nigdy nie zgodziłem się na publikację żadnego wpisu sponsorowanego (może kiedyś się złamię) i to daje mi komfort pisania zupełnie obiektywnego bez żadnych nacisków i problemów z układami i układzikami. 

Za to sprzedałem trochę linków. Tu układ jest prosty. Po prostu umieszczam link, za który ktoś mi zapłacił. Nie polecam, nie opisuję dodatkowo. Jest link i już.

Przez kilka lat przekonałem się, że nie ma czegoś takiego, jak dochód pasywny. Może jakieś pieniądze „same” wpadną, ale to nie dzieje się tak po prostu. Najpierw trzeba włożyć w coś masę pracy, a potem są efekty. Dokładnie tak, jak w pracy etatowej – dajesz wkład pracy i po miesiącu uzyskujesz pensję. Jest jednak mała różnica – u mnie nic nie jest pewne:).

Wiele razy czytałem opinie frustratów, że nie da się zarobić przez Internet, że to są czcze obietnice i oszukiwanie naiwnych. Piszą tak osoby, które nie spróbowały albo źle spróbowały (Google zablokowało im konto, wybrały jakiś niewłaściwy program partnerski itp.).

Ja swoim przykładem potwierdzam, że zarabiam przez Internet. Dorabiam sobie w ten sposób. Czasem jest lepiej, czasem gorzej, ale dodatkowy dochód jest.

Podstawą jest posiadanie własnej strony/stron, na którą ktokolwiek zagląda. Tylko tyle i aż tyle.

Poniżej przedstawiam moje zarobki związane z Internetem (realne przelewy na konto) w sierpniu:

Google AdSense – 333,17 zł

programy partnerskie – 1955,96 zł

sprzedaż linków – 790 zł

RAZEM 3079,13 zł. Od tego muszę jeszcze odprowadzić podatek, ale myślę, że jest nieźle.

Mógłbym jeszcze dorzucić kilkaset złotych ze sprzedaży na allegro, ale to już inna sprawa i nie wiąże się z prowadzonymi przeze mnie stronami.

Jeśli ktoś chciałby porady w temacie zarabiania przez Internet, to zapraszam do kontaktu mailowego: piotrgornicki (małpa) gazeta.pl

*****

Zapraszam na facebook – oszczędzanie pieniędzy. Zapisz się też na listę mailingową, żeby otrzymywać info o nowych notkach.

Zajrzyj też na mój drugi blog oszczędzanie w banku, na którym ogłosiłem właśnie konkurs.

Udostępnij na:
  • Facebook
  • Google +
  • Wykop

2 komentarze

  1. Paweł napisał(a):

    Czy podane kwoty to dochody miesięczne czy z dłuższego okresu?

  2. Piotr Górnicki napisał(a):

    -> Paweł
    Tyle dokładnie wypłacono mi w sierpniu. Niektóre dotyczą tego miesiąca a niektóre mi się zbierały już wcześniej i teraz doszło do wypłaty.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

* Copy This Password *

* Type Or Paste Password Here *

Przeczytaj poprzedni wpis:
PRALKA WIRNIKOWA – CZY WARTO?

Do tej pory pralka wirnikowa kojarzyła mi się wyłącznie z Franią, która do dziś stoi u rodziców (i podobno działa)....

Zamknij