Od lat krążą legendy o lepszym składzie produktów kierowanych na rynki Europy Zachodniej. Powstał cały „przemysł” artykułów sprowadzanych z Niemiec traktowanych jako coś lepszego. Producenci dwoją się i troją, żeby uciąć wszelkie spekulacje. Jakiś czas temu robione były nawet testy porównawcze proszku do prania czy kawy. Miały one na celu pokazać, że nie ma żadnych różnic. Ja tym testom po prostu nie wierzę. Na rynku wszelkich badań najważniejsze jest pytanie, kto dane badanie zleca i za nie płaci.
Konsumenci wiedzą swoje. Dziś na gazeta.pl jest artykuł o jakimś ważnym gościu z brytyjskiego Tesco, który trochę za dużo powiedział o polityce wobec rynków Europy Wschodniej. Generalnie chodzi o to, że klienci na Wyspach są za bardzo rozpuszczeni i np. jeśli chodzi o warzywa i owoce, to nie chcą kupować tych gorzej wyglądających. No masz, co za zdziwienie:) I nie dają się edukować, że te gorzej wyglądające wcale nie są gorsze. Ja rozumiem ekologiczne jabłka z plamkami, ale nie o to tu chyba chodzi, więc wcale brytyjskim konsumentom się nie dziwię. A gość z Tesco się dziwi, bo ludzie tych gorszych rzeczy nie chcą kupować i przez to masa żywności się marnuje. Ale od czego jest głowa? Wymyślili, że te gorsze będą kierować właśnie do Europy Środkowej, bo tam konsumenci tak nie wybrzydzają i dają się wyedukować, że to gorsze wcale nie jest gorsze. No i mamy w pełni rozkwit epoki kolonialnej…
*****
Zapraszam na facebook – oszczędzanie pieniędzy. Zapisz się też na listę mailingową, żeby otrzymywać info o nowych notkach.
Zajrzyj też na mój drugi blog oszczędzanie w banku, gdzie piszę właśnie o rodzajach pożyczek pozabankowych.
Dodaj komentarz