O UBERze słyszał już pewnie każdy. To taka firma, której nie lubią taksówkarze. Dlaczego nie lubią? Bo UBER organizuje przejazdy osobowe znacznie taniej niż taksówki. To oczywiście teoria. Praktyka może wyglądać trochę inaczej.
UBER sam o sobie mówi, że nie jest przewoźnikiem czy korporacją taksówkową, tylko oferuje aplikację na komórki, dzięki której pasażerowie mogą znaleźć kierowców. To bardzo wygodne tłumaczenie, bo w razie czego firma nie ponosi żadnej odpowiedzialności, a kierowca może otrzymać jednorazowo mandat nawet na 10 000 zł.
Dochodzimy do miejsca, w którym okazuje się, że nie tylko taksówkarze nie lubią UBERa. Kierowcy UBERa mogą być pod lupą Inspekcji Transportu Drogowego, policji, urzędów skarbowych i pewnie jeszcze paru instytucji.
A jest kogo nie lubić, bo myślę, że w Warszawie może być około 200 kierowców WUNDERa i kilka razy więcej kierowców UBERa. Obie firmy dopiero się rozwijają. Dla porównania powiem, że po zniesieniu limitów na licencje na przewóz osób, mamy w Warszawie ok. 12 000 taksówkarzy (wcześniej ok. 6000).
No dobra, czas na konkrety. Przetestowałem UBERa jako pasażer, a WUNDERa jako pasażer i kierowca. Za chwilę podzielę się z Wami wszystkim, co się dowiedziałem.
UBER
Działa w kilkudziesięciu krajach, m.in. w Polsce. W naszym kraju z usługi można skorzystać w Warszawie, Krakowie i Trójmieście. Wystarczy ściągnąć aplikację na smartfona, zarejestrować się w systemie (podać swoje dane, nr karty płatniczej) i już. Odpalamy aplikację, w której system ustala nasze aktualne położenie lub wybieramy inny adres rozpoczęcia przejazdu. Możemy też przed rozpoczęciem przejazdu wpisać adres docelowy – dzięki temu sprawdzimy przybliżony koszt przejazdu.
Testowałem aplikację w Warszawie. Kierowców jest sporo. Słyszałem, że około 500. Na przejazd czeka się kilka minut. To niewątpliwa wygoda. Nie można niestety zamówić przejazdu z odroczonym terminem, jest opcja tylko na teraz.
Załączony zrzut z ekranu przedstawia sytuację, kiedy chciałem zamówić kurs o 22:25 w środku tygodnia. Widać, że w okolicy jest sporo kierowców. System informuje, że czas oczekiwania wyniesie 7 minut.
Kiedy czekamy na zamówiony kurs, widzimy na mapie trasę, jaką kierowca do nas pokonuje, widzimy jego imię, jaki ma samochód i mamy do niego nr telefonu, czyli w razie czego nie ma problemu, żeby znaleźć się w każdym miejscu.
Po zakończonym przejeździe rozliczamy się bezgotówkowo. Numer naszej karty jest już w systemie. Potwierdzamy tylko kwotę za przejazd i ta kwota jest ściągana z naszego konta.
Ceny
Rozpoczęcie przejazdu kosztuje nas 5 zł (w korporacjach taksówkowych 8 zł)
Każdy kilometr to koszt 1,4 zł (w Warszawie najtańsza taksówka to też 1,4 zł / km)
I jeszcze dodatkowa opłata 0,25 zł za minutę przejazdu
Opłata za kilometr i opłata za czas przejazdu sumują się. Można więc sobie wyobrazić, że jak natrafimy na spory korek, to zapłacimy więcej niż za taksówkę.
Czy to wszystkie koszty? I tak i nie. Nie ma specjalnych dopłat za strefy, noc, weekend, święta, ale UBER pomyślał, że jednak da się ugrać dodatkową kasę. Otóż w czasie (to niekoniecznie muszą być godziny szczytu), kiedy jest wielu chętnych pasażerów i niewielu kierowców w danej części miasta (to jest chyba podział na dzielnice), UBER może proponować pasażerowi wyższą stawkę. Oczywiście pasażer nie musi tej stawki zaakceptować, ale jak się chce pojechać…wiadomo. Opłata za przejazd może wzrosnąć x1,5, x2 lub nawet x3. No to już się robi drogo, ale nie każdy pasażer to sobie przeliczy i potem musi zapłacić sporo więcej. Słyszałem o armagedonie w Sylwestra 2014/2015, kiedy ten przelicznik był jeszcze wyższy (chyba x6). Wiadomo, że nie każdy był do końca trzeźwy, zaakceptował, a potem…płakał.
Generalnie jednak jest taniej niż w przypadku taksówek. Cenowo UBER może rywalizować w Warszawie z EKO Taxi, gdzie są i kierowcy z licencją taksówkarza i tzw. bezpieczny przejazd (kierowcy bez licencji). Wydaje się, że jednak w EKO Taxi są jednak gorsze samochody. Korzystałem z usług tej firmy kilkanaście razy, kiedy miałem złamaną nogę i to były raczej samochody niepierwszej młodości. Z drugiej strony chodziło mi o przedostanie się tanio z punktu A do punktu B i to zawsze otrzymywałem, więc nie ma co marudzić.
UBER – wymagania wobec kierowców
Kierowcą w UBERze można zostać dosyć łatwo. Przez internet wypełniamy aplikację. Trzeba mieć zaświadczenie o niekaralności, zaświadczenie o posiadanych punktach karnych (wydaje policja). Samochód musi być niestarszy niż 10 lat. To się zmieniało, bo pamiętam, że kiedyś to było nie więcej niż 7 lat. Standardowa umowa podkreśla dosyć luźny związek firmy i kierowcy tak, żeby w razie czego nikt się nie czepiał firmy tylko kierowcy. No i jeszcze szkolenie i można jechać.
UBER od strony kierowcy
UBER za kojarzenie pasażerów i kierowców pobiera 20% prowizji. Czyli np. mamy kurs za 20 zł. Pasażer płaci 20 zł UBERowi, a kierowca dostaje potem od UBERa 16 zł. Dodatkowo kierowca może liczyć na bonusy od firmy. Jest to jakaś kwota za wykonanie pewnej ilości kursów. Nie pamiętam już teraz szczegółów, ale to nie jest coś, co przesądza o zarobkach. Na początku (także przy wchodzeniu do kolejnych miast) te bonusy są większe, ale niestety nie trwają zbyt długo – to taki wabik dla kierowców. Firma udostępniała (być może nadal tak robi) kierowcom iPhone 4S z ograniczoną ilością funkcji. To nie ma działać jak telefon, tylko urządzenie do obsługi aplikacji oraz nawigacja samochodowa (zresztą całkiem słaba).
UBER – zarobki
Nie spotkałem póki co po kilku przejazdach kierowcy, który utrzymuje się z przejazdów w UBERze. Ludzie po prostu dorabiają sobie. A trochę dorobić można, szczególnie w kluczowe wieczory/noce (piątek, sobota), kiedy jest największa potrzeba przejazdów. Tak czy inaczej podobno da się wykręcić 3000 zysku, jeżdżąc codziennie (7 dni w tygodniu) przez 8 godzin.
No ale co to jest ten zysk? Co z podatkami, ZUSami itd? O tym w dalszej części.
I jeszcze jedna rzecz odnośnie zarobków. UBER oprócz korzystania z usług kierowców z samochodami, ma też własne samochody – Peugeot 301. Słyszałem, że udostępnia te samochody na bardzo preferencyjnych warunkach. Kierowca nadal zarabia tak samo – 80% od każdego kursu, ale za to może znacznie ograniczyć koszty związane z samochodem – płaci UBERowi 50 zł / dzień i dodatkowo kupuje tylko benzynę. Samochody UBER ma w leasingu więc kierowca nie martwi się o ubezpieczenie i naprawy. Przypuszczam, że jakiś haczyk tu jest albo po prostu na razie UBER dokłada do interesu, żeby tylko zdobyć więcej kierowców. O kosztach użytkowania samochodu będzie jeszcze w dalszej części notki.
WUNDER
Wunder to także aplikacja kojarząca kierowców z pasażerami. Rejestrujemy się, podajemy nr karty lub podczepiamy konto PayPal i gotowe. Na wstępie dostajemy 20 zł na bezpłatne przejazdy. To miłe tym bardziej, że nie jest to koniec darmowych voucherów. Bywa, że nawet co kilka dni firma kusi nas dodatkowymi możliwościami bezpłatnych przejazdów. Ja w ciągu miesiąca od rejestracji dostałem oprócz pierwszych 20 zł kilka razy voucher na 15 zł. Użytkownicy WUNDERa mówili mi też o voucherach na 40, 50 a nawet na 100 zł. Na wykorzystanie takiego prezentu mamy kilka dni. Potem traci on ważność. Rozmawiałem z pasażerami, którzy korzystają z WUNDERa od kilku miesięcy (firma wystartowała w Polsce na przełomie sierpnia i września 2014 r.). Wiele z tych osób korzystając z WUNDERa ok. raz w tygodniu jeszcze nigdy nie zapłaciły za przejazd z własnej kieszeni. To miłe. W UBERZe tak dobrze nie ma. Są okolicznościowe vouchery, ale mocno ograniczające naszą aktywność. Była np możliwość dojechania bezpłatnie do Muzeum Powstania Warszawskiego z okazji rocznicy wybuchu Powstania. W WUNDERze z voucherem robimy, co chcemy – jedziemy, gdzie chcemy.
Obok zamieściłem dla porównania zrzut z ekranu komórki w tym samym czasie (22:23 w środku tygodnia). Widać, że w WUNDERZe jest mniej kierowców i raczej trzeba czekać dłużej na kurs niż w UBERze.
WUNDER – sugerowany napiwek
A co to takiego? Tak nazywa się opłata za przejazd WUNDERem. Zamawiamy przejazd. Możemy sobie przy okazji wpisać miejsce docelowe i wyliczyć kwotę…sugerowanego napiwku? Czyli nie ma sztywno określonej opłaty? Nie ma. Po wykonaniu przejazdu kierowca klika zakończenie kursu i wtedy wyświetla nam się kwota. Możemy plusem na ekranie dać więcej albo też minusem dać mniej. To jeszcze nie wszystko. Zgodnie z regulaminem nie musimy tego robić bezpośrednio po zakończeniu przejazdu. Mamy na to…2 tygodnie. Oczywiście każdy kierowca jest przyzwyczajony do tego, że pasażer zrobi to od razu, ale takiego obowiązku nie ma i kierowca nie ma prawa niczego na nas wymuszać. Może więc być taka sytuacja, że akurat nie mamy środków na koncie, a przejedziemy się i zapłacimy później.
A co jak wyjdzie 20 zł a pasażer da 1 zł? Takie sytuacje niestety się zdarzają, chociaż ja w swojej praktyce kierowcy tego nie miałem. Firma deklaruje, że jeśli pasażer zapłaci mniej niż 70% sugerowanej kwoty, to WUNDER zwraca kierowcy pieniądze do pełnej kwoty, czyli w tym przypadku 19 zł. Słyszałem, że pasażer, który 2x wytnie tego typu numer, jest usuwany z systemu. Nie polecam. Generalnie wydaje mi się, że Niemcy (twórcy aplikacji) nie docenili początkowo naszej polskiej kreatywności. Słyszałem historię, gdzie ktoś wpisywał na chybił trafił nazwy/wartości bezpłatnych voucherów i zadziałało przy 500 zł – dostał 500 zł na bezpłatne przejazdy. Na szczęście system jest aktualizowany i pewnie luki są usuwane.
Czy zdarza się, że pasażer zapłaci więcej niż sugerowana kwota napiwku? Zdarza się. Takie sytuacje mają miejsce np. gdy pasażerowi kończy się ważność bezpłatnego vouchera. Jeśli go nie wykorzysta, to przepadnie. Woli więc dać więcej kierowcy. Niestety to nie są częste zdarzenia.
No ale jak to jest z tymi cenami?
Tego nie wie nikt. Sugerowana kwota napiwku to ok. 2 zł za kilometr. Przy bliskich kursach to może być trochę więcej. Nie ma natomiast żadnej opłaty na wejściu, opłaty za oczekiwanie, strefy, pory dnia i nocy, weekendy, święta. Jeśli więc w sobotę w nocy chcesz wrócić z lokalu w Centrum do Piaseczna czy Jabłonnej, to nie zrujnujesz się. Pozostaje kwestia, czy znajdziesz chętnego kierowcę, bo przecież on potem nie będzie w tym Pasecznie w nocy czekał na kolejnego klienta, tylko będzie chciał jechać znów w okolice Centrum.
Ciekawa opcja, której nie mamy w UBERze to zamawianie kursu z z odroczeniem w czasie. Niby nic a cieszy i to wcale nie dlatego, że możemy sobie lepiej zaplanować czas. Kurs zamówiony nie „na teraz” a chociażby za 15 minut (i tak w wielu przypadkach tyle trzeba czekać) będzie tańszy o 20%. Na zamieszczonych powyżej obrazkach ten sam kurs kosztuje raz 10 zł a drugi raz 8 zł.
WUNDER – zarobki
Temat dla niektórych drażliwy. Każdy widzi to na swój sposób. Jako kierowca zrobiłem 37 kursów i uważam, że bardzo ciężko jest na tym zarobić, nie mówiąc już o możliwości utrzymania się. Jako pasażer pytałem też czy którykolwiek z kierowców utrzymuje się z Wundera. Twierdząco odpowiedział tylko jeden Ukrainiec. Mówił, że pracuje od poniedziałku do piątku 12-14 godzin a w weekendy wieczorami, bo jest więcej kursów. To nie jest chyba idealny czas pracy. Długo tak się nie pociągnie.
Przeważnie kierowcy traktują WUNDERa jako dodatkowe zajęcie. Mamy tu pełną dowolność. Kiedy chcę, odpalam aplikację i włączam tryb „kierowca”. Teoria jest piękna. Wyobraź sobie, że codziennie wracasz z pracy w Centrum np. na Ursynów. Gdyby tak dało się za każdym razem złapać pasażera, który jedzie w Twoją stronę, byłoby nieźle. Niestety tak nie jest. Praktyka jest taka: chcesz z Centrum wrócić na Ursynów i czekasz na odpowiedniego pasażera, a wtedy trafia Ci się ktoś chcący jechać z Centrum na Bemowo albo z Sakiej Kępy na Tarchomin. Czasaem zdarzało mi się, że jechałem gdzieś do sklepu a potem ktoś się znalazł po drodze, ale bardzo rzadko. Nie licz więc potencjalny kierowco na łatwy zarobek.
Dla przykładu zamieszczam zrzut z ekranu kursów, które wykonałem w ciągu 4 i pół godziny w nocy z piątku na sobotę (22.00 – 2.30). Teoretycznie to dobry czas. Powinno być dużo kursów, ale było tragicznie. Nie zawsze tak jest. Podaję może jakiś skrajny przykład, ale prawdziwy. W ciągu 4 i pół godziny zrobiłem tylko 3 kursy a napiwki wyniosły 56 zł. Od wyjścia z domu do powrotu do domu przejechałem 57 km. Mogłem zrobić więcej kursów, ale byłyby one nieopłacalne – musiałbym po pasażera jechać z Centrum na Ursynów lub Bemowo. Za chwilę przyjrzymy się, czy to w ogóle ma sens?
WUNDER – Czy to się w ogóle kierowcy opłaca?
Każdy kierowca jest w różnej sytuacji, są różne samochody. Ja twierdzę, że na potrzeby różnych wyliczeń trzeba przyjąć, że koszt użytkowania samochodu to 1 zł / km. Im nowszy samochód, tym więcej, bo na początku samochód dużo traci na wartości. Zakładam jednak 1 zł. Kierowcy, z którymi rozmawiałem nie zgadzają się ze mną i mają tu pewne argumenty. Pewien chłopak powiedział np., że zna się dobrze na samochodach i jeśli samochód mu się zepsuje, to sprzedaje go, kupuje nowy i jeszcze na tym zyskuje. Ktoś inny mówił, że wartość jego samochodu nie spada, bo to egzemplarz kolekcjonerski i z wiekiem wcale nie jest gorzej ceniony.
Na temat kosztów użytkowania samochodu rozmawiałem też z taksówkarzami i oni jednak potwierdzali moją wersję. Co by nie robić, to jednak przy działalności zarobkowej samochód się nieźle zajeżdża a przecież co jakiś czas trzeba nowy (może być oczywiście używany) kupić.
Myślę sobie, że trochę koszty da się ograniczyć. Przede wszystkim przy dużych przebiegach warto założyć gaz (a to przecież też koszt ok. 3000 zł). Niektórzy pewnie nie zmieniają opon na zimę i lato, wydłużają czas między przeglądami, ale to jest rozwiązanie stosowane do…pierwszej krwi. Wolę w tych sprawach wierzyć taksówkarzom z chociażby 20-letnim doświadczeniem niż chłopakowi, który dorwał się do WUNDERa i jeździ zarobkowo od miesiąca. Sorry, tak to wygląda.
WUNDER – dodatkowe zarobki dla kierowcy
Oprócz napiwków za kursy, kierowca w WUNDERze dostaje również zwroty za zdarzenia losowe z winy pasażera. O jednej kwestii już pisałem – chodzi o wyrównanie przez firmę kwoty zbyt niskiego napiwku.
Zdarzają się też sytuacje, gdy pasażer zamawia kurs i rezygnuje z niego, kiedy kierowca jest już w drodze. To nie jest fajne. Kierowca dostaje wtedy 1,5 zł za każdy kilometr przejechany w kierunku pasażera.
Można też prosić firmę o dodatkowe pieniądze, jeżeli pasażer w ciągu 2 tygodni nie da napiwku wcale. Można o to wnioskować po 3 tygodniach.
Przez pewien czas funkcjonowała też dopłata 5 zł za każdy kurs wykonany w dni powszednie od 6.00 do 18.00. Teraz tego już nie ma.
Niektóre bonusy naliczane są automatyczne, o inne trzeba się upominać. Warto tego pilnować, tym bardziej, że system rozliczeń nie należy do przejrzystych. Temat jest rozległy. Nie będę go rozwijał.
WUNDER – problem
W WUNDERze wciąż jest zbyt mało kierowców i pasażerów. Nie ma więc żadnej rejonizacji. Jeśli pasażer chce zamówić kurs, to wyświetla się on nawet kierowcom, którzy są bardzo oddaleni. Na obrazku widzimy, że musiałbym do pasażera dojechać 10,3 km i jeszcze dodatkowo nie wpisał on, dokąd będziemy jechać. To jest jeden z takich kursów, które prawie na pewno oznacza stratę dla kierowcy. Oczywiście nie ma potrzeby akceptacji takiej propozycji.
Taka sytuacja nie jest jednak dobra ani dla pasażerów ani dla kierowców. Obie strony są niezadowolone. Pasażerowie czasem długo czekają na kurs a kierowcy albo też długo czekają na dobry kurs, albo jadą przez pół miasta, żeby kogoś przewieźć 3 km.
WUNDER – tajemniczy współczynnik
Jest coś takiego, czego nie potrafił mi wytłumaczyć żaden kierowca – to tajemniczy współczynnik. Bardzo dobry (dla firmy) pomysł na aktywizację kierowców.
Co tydzień WUNDER przesyła kierowcom m.in. informację o tym współczynniku. Im wyższy współczynnik, czyli kierowca akceptuje większą część kursów, które są dostępne, tym ma wyższą pozycję w rankingu. A im wyższa pozycja, tym lepsze kursy potem taki kierowca dostaje od systemu. Tak czy inaczej zyskuje firma, bo najpierw (chyba w skali tygodnia) zachęca kierowców, żeby brali co popadnie (nawet ze stratą dla siebie), żeby potem otrzymać „lepsze” kursy.
WUNDER – ciekawostka
W zasadzie WUNDER działa na terenie Warszawy i okolic, ale zdarzają się i bardziej egzotyczne kursy. Zobaczcie na coś takiego. Kurs z Warszawy do Zakopanego został wyceniony na 534,4 zł i szybko znalazł chętnego kierowcę. Czy do kursu ostatecznie doszło, tego nie wiemy. Dla kierowcy to jednak ryzyko. Może dogadali się poza WUNDERem i pasażer opłacił przejazd gotówką z góry lub dał przynajmniej jakąś zaliczkę? Nie wiadomo.
UBER, WUNDER – relacje między pasażerami i kierowcami
Chciałbym jeszcze zwrócić Waszą uwagę na pewną sprawę. UBER i WUNDER to nie są taksówki. Pamiętajmy – to nie są taksówki. Niektóre samochody nie są zbyt nowe, niektórzy kierowcy nie są Polakami. To raczej nie jest ekskluzywna usługa, chociaż czasem można się pozytywnie zaskoczyć. Chodzi o to, żeby przejechać tanio z miejsca na miejsce. Kierowcy UBERa i WUNDERa to nie są taksówkarze. I to jest pierwsza dobra wiadomość. Pasażerowie, z którymi rozmawiałem zwrócili uwagę na to, że generalnie kierowcy UBERa i WUNDERa są grzeczniejści, rozmowniejsi, mniej narzekający i mniej zblazowani niż taksówkarze. Dlaczego? Bo nie jeżdżą zarobkowo od lat. Dla nich przejazd jest wciąż podobną przygodą jak dla pasażera. Co więcej, niektórzy w ogóle nie jeżdżą po to, żeby zarobić. No więc po co? Chociażby dlatego, że lubią jeździć samochodem albo lubią poznawać nowe osoby. Nie wierzycie? Poważnie.
I dlatego nie traktujmy kierowcy jak jakiegoś służącego, tylko jak znajomego, z którym można normalnie pogadać. Nie siadaj z tyłu, tylko z przodu. Zagadaj po imieniu. Może UBERowi mniej, ale WUNDERowi na pewno zależy, żeby stworzyć pewną społeczność wokół organizowanych przejazdów. Niech się ten biedny kierowca nie czuje gorzej tylko dlatego, że zlecasz mu usługę i płacisz.
Może jeszcze zrobię pewien eksperyment pokazujący pasażerowi, że każdy może się dobrze bawić – i kierowca i pasażer. Zamierzam jako kierowca zabrać pasażera np. w sytuacji, kiedy będę jechał z dzieckiem. Regulamin tego nie zabrania. Ciekawe, jaka będzie reakcja pasażera.
Z drugiej strony kierowcy pamiętajcie, że pasażerom zależy na dojechaniu na miejsce. Nie kombinujcie, bo pasażerowie się zniechęcą i przestaną korzystać.
UBER, WUNDER – prawo, podatki i inne takie
Najciekawsze zostawiam prawie na koniec. Po przeczytaniu wielu artykułów, opinii, komentarzy na temat umocowania prawnego UBERA (bo ta firma jest bardziej znana), uważam, że wszystko to nie działa zgodnie z prawem. Co innego (i to jest jedna z linii obrony UBERa), że prawo nie nadąża za nowinkami technologicznymi. To dosyć głupi argument, ale powtarzany odpowiednią ilość razy nabiera jakiegoś sensu. Póki co jednak takie mamy prawo i już. A jakie mamy prawo? A takie, że zarobkowy przewóz osób wiąże się z koniecznością zdobycia licencji (zdanie egzaminu + opłata 700 osób). Uregulowany jest nawet tzw. „okazjonalny przewóz osób”, pod który też może chciałby podchodzić UBER i WUNDER. Nic z tego. Nie wiedzieć czemu, takie przejazdy mogą być realizowane tylko samochodami zarejestrowanymi na przewóz więcej niż 7 osób. Widać więc, że lobby taksówkarskie nie śpi. Taksówkarze protestują przeciwko UBERowi (WUNDERa jeszcze nie za bardzo znają), bo uważają, że mamy do czynienia z nieuczciwą konkurencją. Taksówkarze muszą mieć działalność gospodarczą, płacić ZUS i podatki, muszą też posiadać kasę fiskalną. A UBERowcy i WUNDERowcy? Od WUNDERa uzyskałem informację, że zalecają rozliczyć napiwki w PITcie, ale nie podają żadnych konkretów. UBERa nie pytałem, ale znam praktykę kierowców z obu firm. Większość pytanych przeze mnie kierowców nie rozlicza tych dochodów – nie płaci podatków. Tłumaczą to w różny sposób. WUNDERowcy – niepłatnicy uważają, że napiwek to napiwek i nie ma się z czego rozliczać. Ewentualnie tłumaczą, że nie przekroczyli kwoty wolnej od podatku. Z kwotą wolną od podatku to szczególnie słabe tłumaczenie. Nawet takie kwoty trzeba uwzględnić w PITcie. I niektórzy chcą nawet uczciwie się rozliczyć i moim zdaniem wtedy pogrążają się. Wpisują dochód w rubryce „inne”, ale przecież na żądanie urzędu skarbowego muszą przedstawić dokumenty, skąd te pieniądze się wzięły. No i co wtedy? Mówią, że z prostytucji? Niektórzy kierowcy nie zlecają wypłat za kursy na swoje konto, żeby nie było tam śladu po współpracy z UBERem i WUNDERem. Z pomocą idą im tu karty płatnicze pre-paid, które nie są powiązane z konkretnymi personaliami, można je kupić nawet na allegro i używać potem do płacenia i pobierania pieniędzy z bankomatów.
Co grozi kierowcom UBERa i WUNDERa?
No właśnie – kierowcom a nie samym firmom. Firmy tłumaczą, że nie zajmują się transportem i żadnych zezwoleń do tego nie potrzebują. One tylko zapewniają aplikacje na komórki. Mimo wszystko w niektórych miastach na świecie nie ma możliwości korzystania z tej aplikacji.
Natomiast cały ciężar ewentualnych kar spada na kierowców. O ile WUNDERowcy tłumaczą się dowolnością opłat, to już UBERowcy nie mają nic na swoje usprawiedliwienie. Kierowcy grozi jednorazowy mandat na 10 000 zł. Głośna była sprawa z kwietnia, kiedy to w Krakowie urzędnicy z urzędu miasta i urzędu skarbowego zamówili kurs i podjechali do samochodu Inspekcji Transportu Drogowego. Każdy z urzędów mógł się tu do czegoś przyczepić:
Urząd Miasta – działalność gospodarcza bez zgłoszenia
Urząd Skarbowy – unikanie płacenia podatków (dochodowy, VAT), brak kasy fiskalnej
Inspekcja Transportu Drogowego – zarobkowy przewóz osób bez licencji, używanie urządzenia pełniącego funkcję taksometru (komórka za aplikacją liczącą opłatę).
Na szczęście dla kierowcy jednorazowa kara łącznie nie może przekroczyć 10 000 zł, bo musiałby zapłacić więcej. Legenda głosi, że UBER za niego zapłacił. Nawet jeśli tak było, to nawet UBER nie udźwignąłby takiego obciążenia, gdyby urzędnicy organizowali kontrole codziennie.
Całe to zamieszanie prawno-podatkowe spowodowało, że nie zdecydowałem się wypłacić pieniędzy zarobionych w WUNDERZe.
Jeszcze ciekawostka. W Nowym Jorku, gdy taksówkarze protestowali przeciwko UBERowi, na ulice wyszli też mieszkańcy, którzy żądali pozostawienia UBERa w spokoju:) Warto dodać, że w Nowym Jorku kierowców UBERa jest kilka razy więcej niż taksówkarzy. W Polsce raczej żadnych manifestacji by nie było.
Jeśli jednak chcesz sprawdzić jak działa UBER i WUNDER…
…możesz zarejestrować się dzięki mnie. W obu firmach na wejściu jako pasażer dostajesz do wykorzystania 20 zł
UBER – kod zaproszenia – 2qa11ue
WUNDER – kod referencyjny – QREON
W przypadku obu firm „kod zaproszenia” czy „kod referencyjny” pojawia się w procesie rejestracji, kiedy ściągniemy aplikację na naszego smartfona lub jest to kod darmowego vouchera, który wpisujemy u siebie w odpowiednim polu w zakładce „płatność”.
Dla zwolenników sportów ekstremalnych jeszcze jedna możliwość z cyklu „nie rób tego w domu”. Jeśli chcesz zostać kierowcą WUNDERa, to zarejestruj się jako pasażer a potem daj znać mailem. Powiem, co dalej.
*****
Jeśli podobała Ci się ta notka, zapraszam Cię na profil FB tego bloga oraz na drugi blog poświęcony wyłącznie nadzwyczaj dobrym ofertom banków.
Bardzo ciekawy artykuł i jednocześnie eksperyment jako kierowca. Gratuluję pomysłu. Z Ubera też korzystałem kilka razy w Warszawie. Dla klienta jest to perfekcyjne rozwiązanie, widać doskonale, jak działa wolny rynek. Dla kierowcy…nie wiem, ale kierujący, z którymi rozmawiałem byli zadowoleni z Ubera i stwierdzili, że można się z tego utrzymywać. O kwestie rozliczania się z ZUS/US nie pytałem:-)
Kod promocyjny na darmowe przejazdy uberem
p377emg7ue
A co z aplikacją wundera na IOSa?
Tekst pisany był rok temu i wymaga aktualizacji. Wunder na razie zawiesił działalność.